Fani znanego programu telewizyjnego Top Gear (w oryginalnej
Brytyjskiej wersji rzecz jasna) zapewne pamiętają odcinek specjalny z 2013
roku, w którym to Jeremy Clarkson i Richard Hammond (James tym razem ich nie
opóźniał!) przemierzyli drogi i bezdroża w poszukiwaniu "The Perfect Road
Trip". Zachwycona "kadrami" postanowiłam sprawdzić czy rzeczywistość jest równie obiecująca co wyobrażenia. Przekonajcie się sami - dziś na tapecie Wenecja.
Jak wiece z
historii, albo innych mniej naukowych źródeł, miasto zostało zbudowane przez
uciekinierów, na palach, dzięki czemu zamiast zwykłych uliczek są tam kanały
wodne. Nie lada gratka, jakby się mogło wydawać, a w rzeczywistości miasteczko,
albo raczej większe osiedle, traktujące wodę dosłownie jak zwykłą ulicę - 100%
asymilacja i dostosowanie, przejawiające się w postaci:
Tramwajów - Statków
Motorówek dostawczych DHL
Motorówek - Karetek
czy Skuterów - Radiowozów/rowerów/motorów/koni ...
Idąc dalej - mimo, że nie ma pasów, świateł i znaków, każdy wie jak się
poruszać … CUD? A jakaż to oszczędność
Pozostając przy wodzie, jako motywie przewodnim, trzeba wspomnieć o jej destrukcyjnym wpływie na kamieniczki. Niestety mimo pięknych zdobień nie podbiły one mojego serca i pozostaje wobec nich raczej obojętna niż zachwycona ich wyglądem. Choć nie ukrywam, że ogólne uczucia estetyczne były dość przyjemne.
Jako jedno z najsławniejszych miast Włoch, Wenecja zalana jest nie tylko
wodą, ale i turystami, których na szczęście najwięcej jest tam, gdzie jest "strefa biletowa" i prowadzą przewodniki. Plac św. Marka i bazylika, pałac Dożów - miejsca do dosłownego odhaczenia. Osobiście nie jestem zwolennikiem tkwienia w kolejkach do miejsc "nie wyjaśnionego szerzej kultu" i wielkiego zachwytu kościołami. Ale co kto woli ...
Romantyczna Wenecja kojarząca się z gondolami to też swego rodzaju bajka. Przepłynięcie gondolą kosztuje od 80-100 EUR za 30min/1h.
Czy warto? Osobiście uważam, że nie do końca. Gondole płyną w mniej uczęszczane
miejsca, co jest zdecydowanie plusem, ale niestety płyną dosłownie jedna za drugą, full romantic znika po 8 minutach, bo mnie więcej tyle zajmuje oswojenie się z wodą i nacieszenie chwilą.
W poszukiwaniu wytchnienia jak zawsze skręcamy w bok, bo jak pokazuje doświadczenie turyści tam nie trafiają, więc można znaleźć sporo miejsc, gdzie ich po prostu nie ma i toczy się zwykłe życie ...
W gondoli czy też nie kiedyś dopadnie Was głód – na placu św. Marka, gdzie do
przysłowiowego kotleta przygrywa cały zespół rodem z filharmonii, jest
drogo, ale wystarczy skręcić w bok, lub na inną wyspę, by znaleźć standardowe
Włoskie ceny, gdzie za makaron zapłacicie od 10-14 EUR, a za lampkę „home made
wine” 3-4 EUR.
Wracając na ziemię i do domu można zaopatrzyć się także w Weneckie Maski z plastiku lub porcelany. Te pierwsze w przystępnych cenach (13-50 EUR) potrafią być na prawdę pięknie ozdobione. Osobiście polecam zakup w samej Wenecji, bo mimo troszkę wyższej ceny można kupić naprawdę wyjątkowe i zmyślne egzemplarze.
No i na koniec – był wrzesień – oddychaliśmy swobodnie J
Podsumowując: podchodziłam do napisania tego posta kilka razy, bo nie czuję by Wenecja była warta polecania, dlatego nie polecam jej Wam jako wyjątkowego miejsca, ale jeśli chcecie ją zobaczyć, by mieć porównanie, z pewnością warto to zrobić.
Jeśli pamiętacie jeszcze od czego zaczęłam artykuł to poniżej link do wspomnianego odcinka TG:
cdn.
M.