Chorwacja, Balaton i Alpy ... czyli śladami Top Gear, ale dokładniej - Part III

Co powstanie po połączeniu Chorwackiego wybrzeża, alpejskich wzgórz, naturalnych fal Balatonu
i włoskiego słońca?Jezioro Garda, czyli miejsce gdzie nie wiadomo czy spać czy zwiedzać! 



Ale zacznijmy od początku.

Jezioro Garda, albo jak mówią włosi – Lago di Garda - jest największym jeziorem we Włoszech i razem ze swoimi „braćmi” Como i Maggiore tworzą swoistego rodzaju „kompleks wodny” na północy kraju, u podnóża Alp. Przejrzyste i słodkie wody w połączeniu z kamienistym podłożem i naturalnymi falami sprawiają, że jest ono mekką turystów oraz miłośników sportów wodnych.


TG poświęca mu "kilka minut" i całą jedną noc swej wyprawy. Piękne ujęcia i puste drogi zachęcają do odwiedzenia tego regionu. Jednakże! Życie to nie TG i o ile o widoki możecie być spokojni to o puste drogi możecie się martwić. Przejechanie jednej strony jeziora z Riva del Garda do Sirmione (80 km) zajęło nam 2,5h, a to, że nie jechaliśmy super autem nie miało raczej znaczenia, bo staliśmy w tych samych korkach co one. Tak więc jeśli nie stać Was na wynajęcie drogi do szaleństwa górskiego to ... przyjedźcie tanim autem za rozsądną cenę.

Ciekawostką na drodze są tunele, albo raczej ich skarby. Ponieważ przejazdy są tak wąskie, że wielu kierowców straciło tutaj nie jedno lusterko :) 

Z turystycznego i logistycznego punktu widzenia sama droga zostawia jeszcze jedno do życzenia – praktycznie brak miejsc udostępnionych do postoju. Poza tym całość prezentuje się nader zachęcająco. Sprawdźcie sami.

Na pierwszy ogień miasteczko ARCO - ogólnie miejsce, gdzie niemiecki jest 2 językiem i jego "wyznawcy" tłumnie przybywają na pielgrzymki, ale samo w sobie dość urocze i ładne jak obrazka.


Jednak najfajniejszą atrakcją turystyczną są tamtejsze ruiny zamku na wzgórzu ...


(DOSŁOWNIE, więc nie ma sensu zakładać alpinistycznego sprzętu by tam dotrzeć...)





 oraz WIDOKI jakie z niego rozpościerają się na całą okolice ...






















Z drugiej strony ruin widok na dzielnice "willowe" i winnice ... też ładny.











Ponieważ miasteczko jest dość małe można tam zjeść tani obiad i ruszyć do Riva del Garda.








 Oczywiście trzeb uważać by nie trafić na "targ" - my OCZYWIŚCIE po mistrzowsku trafiliśmy, na szczęście się już "zwijali", wiec pozostały tylko rozpościerające się po ulicach tony folii i papierów MADE in PRC. Jednakże poszliśmy sobie nad morze ... a tam ...



w porcie poczułam się jak mały cygan, który właśnie dostał piątaka ...









a na plaży totalnie mnie zatkało ... nie mogłam pojąć moim mózgiem jak można połączyć góry, Chorwację i słodką wodę, było to dla mnie tak boskie połączenie, że postanowiłam tam wrócić na dłużej kiedyś ... innym razem :)








No i jeszcze posadzili sobie tutaj palmy ...












Na koniec pojechaliśmy, przez milion rond, looknąć na zamek w Sirmione















bo śpieszyliśmy się na nocną "przygodę" w Gardalandzie. I tutaj zakończę moją wypowiedź, bo to co się tam działo to przerosło moje wszelkie oczekiwania. Wiem, że jestem wiecznym dzieckiem, ale Gardaland mnie po porostu ... no nie mam słów. Mogę Wam tylko polecić, bo gama wszelakich przeżyć gwarantowana - od strachu po radość - i to zdecydowanie nie jest miejsce TYLKO dla dzieci! Nie lękajcie się ;) Na początek proponuje bilet nocny za 18EUR i Magic Mountain oraz Blue Tronado (bez kolejki za dodatkowe 5EUR/za zjazd), a później w "trybie normalnym" Atlantyda, Ramzes, Filiżanki i Mamut. Zabawa jest, jak by to powiedział klasyk, naprawdę przednia!


Podsumowując, świetne miejsce na urozmaicone wakacje od turystyki po totalny fun. Polecam, bo na prawdę WARTO!


Dla zainteresowanych:

Gardaland - http://www.gardaland.it/resort/index-en.php


KONIEC


M.