Nie szukajcie, a znajdziecie? - czyli BEST DESSERT 2014/2015

Gdy zaczynałam swoje małe podróżowanie nie sądziłam, że na mojej drodze pojawią się "smaki", które totalnie zawrócą mi w głowie i nie pozwolą o sobie zapomnieć przez bardzo długi czas. Nie sądziłam też, że będą to "smaki" z kategorii deserów. Stąd nie przywiązywałam większej wagi do tego by w cyfrowy sposób uwiecznić spotykane dania, które wprowadzały mnie w niezwykły stan. Nie przypuszczałam także, że takich "smaków" będzie więcej niż jeden. Sądziłam, że będzie to raczej numer jeden (i koniec), który co jakiś czas będzie się zmieniał, wpuszczając kolejne dania na "podium smaku zaistego". Okazało się jednak, że jest inaczej. W związku z czym postanowiłam spisać obecne doznania w formie zwięzłego, i mam nadzieje inspirującego, wyznania o "krótkiej, acz niezapomnianej rozkoszy podniebienia" ... .

Wrzesień 2014

Nie lada gratką okazało się znalezienie tego miejsca. Lekko głodni po spacerze z  "sądowego więzienia"* wprost na Oxford Street ruszyliśmy w kierunku Soho, w poszukiwaniu godnego miejsca "na strawę". Czas leciał, żołądki dawały o sobie znać, a my nie trafiliśmy na nic sensownego. Zdecydowanie jednak nie mieliśmy ochoty na fast food, więc walczyliśmy do ostatków sił, kiedy to niespodziewanie mym oczom ukazała się piękna uliczka ...


... a na niej sympatyczna włoska restauracja Il Conte*

(ok, wiem, że nazwa IL CONTE jest mało wyeksponowana, ale to jest IL CONTE, bo taką nazwę mają na swojej wizytówce)

Ponieważ miało być o "smakach" to - tak przewrotnie - zacznę od wystroju! :> Typowa włoska restauracja, czyli każdy stolik inny, rodzina za barem, sami znajomi w środku i my - zagubieni polscy turyści, zafascynowani włoskimi potrawami i nie mówiący we włoskim języku nic poza - il conto por favor - tak więc czysta poezja niezrozumienia.

Na szczęście karta nie liczyła miliona dań i spokojnie się w niej odnaleźliśmy (nie ukrywam, że tłumaczenie angielskie też było więc sytuacja była raczej opanowana). Zjedliśmy więc po przepysznym "makaronie" (swoją droga nie spodziewałam się zjeść najlepszego makaronu włoskiego w Londynie co bagatela miało miejsce) i umarliśmy z nadmiaru wrażeń.

Sam lokal prowadzony jest przez rodzinę, która przyjechała do Londynu z Monforte, małej miejscowości w Piemoncie, znajdującej się koło większej miejscowości BRA. Zapewne dla anglików, ta 2 informacja mogłaby stanowić świetny chwyt marketingowy ... gdyby właściciele opisywanej włoskiej restauracji w ogóle interesowali się jakimikolwiek formami promocji. Tak czy inaczej, od 1998 roku rodzina "przekazuje" swoje najlepsze przepisy włoskim mieszkańcom tej części świata. Bo tak na poważnie nie jest to miejsce dla ludzi nie znających kultury włoskiej i nie kochających tego specyficznego luźnego klimatu "jak w domu". Autentycznie byliśmy tam jedynymi "nie włochami".

Przejdźmy jednak w końcu do meritum - DESER - PANNA COTTA z sosem truskawkowym - którą opisać można tylko tak: niebiańsko delikatna i jednorodna konsystencja mleka, która rozpływa się w ustach tak jak kiedyś prawdziwa czekolada po zetknięciu z ciepłą dłonią, w gorący dzień. Truskawkowy sos, którym była polana, nadaje jej kontrastu nie tylko kolorem, ale i odrobiną kwasoty ze świeżo zmiksowanej truskawki - jednym słowem niebiańskie mleczko z truskawkowym musem ...


Niesamowicie dobre połączenie. Zdecydowany numer 1!

Po tym wydarzeniu nie sądziłam, że kiedykolwiek moje podniebienie pozna coś lepszego ...

Wrzesień 2015

Na koleją gratkę nie było trzeba długo czekać ... ROK .. to przecież wcale nie TAK długo jak wieczność ... ale bez żartów. W niecały rok później trafiliśmy do Modeny - więc ciąg dalszy Włoskich westchnień miał nie mieć końca. Jednak północna część kraju okazała się bardzo Europejskim miejscem, a tamtejsze smaki już tak nie zachwycały. Jednak trafiliśmy do "mistrza od Ferrari"* i postanowiliśmy zaryzykować i zjeść "w jego skromnych progach" obiad.


Ceny należały do tych normalnych - więc nie uciekliśmy udając, że pomyliśmy wejścia - 15 EUR za makaron i 6 EUR za deser.

Makaron - Penne a la Modena - poezja!


Pyszne - domowe - i bardzo sycące.
Na deser już nikt nie miał ochoty, ale kelner był bardzo przekonujący i przyniósł nam takie coś ...


TIRAMISU - cudowne, kremowe, bez oszukiwania, bez pęcherzyków powietrza - idealne połączenie gęstej słodycz z "gorzkością" mocnej parzonej kawy, zatopionej w sprytnie schowanych kawałkach domowego biszkoptu.
Po tym - nasza "spolszczona" wersja nigdy już nie będzie warta grzechu!

Jeśli chodzi o samą restauracje to znajdowała się zaraz przy przeszklonej części Muzeum, nie była jakoś specjalnie designerska, raczej schludna i czysta, dopasowana do dominujących kolorów całego budynku. ALE ... czymże jest wystrój w obliczu smaku? ...

Październik 2015

A miesiąc później totalnie nie spodziewanie na "tapecie" pojawiło się miejsce, którego strona w ogóle mnie nie zachęciła, ALE, że okazja była raczej "służbowa" nie było sensu kombinować. Całkiem przypadkiem okazało się, że miejsce o nazwie Villa Regia, w centrum Koszyc, jest bardzo nastrojową restauracją urządzoną w formie "jak u cioci na imieninach"*.

Smaczne dania i to jedno, wyjątkowe, dla którego ja osobiście straciłam głowę...

Wyobraźcie sobie połączenie wanilii, cynamonu i ciepłego jabłka oplecionego miękkim, ręcznie wyrabianym ciastem ... w postaci ciepłego, domowego STRUDLA JABŁKOWEGO, polanego waniliowym sosem, z drobinkami laski wanilii ... a to wszystko za jedyne 3 EUR.


W takich momentach "pożeranie wzrokiem" przybiera całkiem dosłownego znaczenia :)

Podsumowując - trzy pierwsze miejsca ex aequo - to chyba najlepsze co mogło się zdarzyć! A jeśli będziecie kiedyś szukać takich "smaków" to na prawdę warto czasami "zgrzeszyć".

Polecam!

M.


* Sądowe Więzienie - Hostel Clink 78 - plus za bliskość centrum i bardzo rozsądną cenę, możliwość rezerwacji przez booking oraz miłą obsługę - 78 Kings Cross Road, Islington, Londyn, http://www.clinkhostels.com/london/clink78/

* Il Conte - Panna Cotta - 17 Air Street, Soho, London. Oficjalnej strony brak, ale tu: https://www.zomato.com/pl/london/il-conte-soho/info#tabtop można co nieco podejrzeć. Swoją drogą ciekawa kwestia - nie ma ich w oficjalnie w sieci, ale nieoficjalnie istnieją, tak więc zdanie "nie ważne JAK mówią, ważne, że MÓWIĄ" jest ewidentnie widoczne.

* "mistrz od Ferrari" - Muzeum Enzo Ferrari w Modenie - Tiramisu - Via Paolo Ferrari 85, Modena; http://museomodena.ferrari.com

* "u cioci na imeninach" - Villa Regia - Strudel jabłkowy - Dominikánske námestie 3, Koszyce http://villaregia.sk/restauracia/jedalny-listok/