Bugibba, czyli hotel, bar i rybki ...

Jak  to mówią - co kraj to obyczaj - jednak niektóre miejsca w europie okazują się tak bardzo odległe kulturowo, krajobrazowo i językowo, że bardziej pasowałyby do kanonu afrykańskiego lub azjatyckiego niż Europejskiego. Witamy na Malcie!

Miszmasz kulturowy da się na Malcie poczuć już podczas samego lądowania, bo niby jesteśmy w Europie, niby na morzu śródziemnym, a tu wszędzie pomarańczowe i żółte domy z kamienia, minimalne ilości zieleni i mega gorące powietrze. Po wyjściu z lotniska wsiadamy do autobusu, który przypomina typowe polskie środki komunikacji miejskiej, chociaż spodziewaliśmy się, że może akurat na naszą cześć wyjechał tego dnia na ulice stary, żółty Leyland ... patrząc jednak na sprawę technologicznie można się cieszyć z nowego okazu, bo jest w nim choć odrobinę chłodniej niż na zewnątrz. Tak czy inaczej, kierowca mówi z typowym brytyjskim akcentem, a starsze panie, które nadają całą drogę z lotniska, mówią naprawdę dziwnym i niezrozumiałym językiem maltańskim, coś na prawdę w stylu "allah akbar". Wysiadasz w końcu na swoim przystanku, wiedząc mniej więcej gdzie iść, docierasz do swego celu ...

Tak mniej więcej wyglądał nasz początek. Można się zniechęcić - prawda? Ale, udało nam się znaleźć nocleg za bezcen, więc nie narzekaliśmy. Oczywiście baliśmy się cholernie, że okaże się nie istnieć, albo będzie totalną norą (co się stało w przypadku drugiego miejsca, które miało być piękne - ale to już inna historia - chodzi tylko o to, że takie rzeczy się dzieją naprawdę). DO rzeczy - za 5 noclegów w pokoju z balkonem, nową szafą, łóżkiem, aneksem kuchennym; pod koniec czerwca;  zapłaciliśmy w sumie jakieś 302 PLN/os. Oczywiście bez śniadania.

Damiani Apartments w Buggibie - okazał się być doskonałym miejscem na ... dosłownie wszystko! Budynek znajduje się niedaleko jednej z główniejszych ulic miasta, na pięć pięter i mały, głęboki basem na dachu.

Źródło: http://pl.hotels.com/ho442046/hotel-damiani-st-paul-s-bay-malta/

Źródło: http://pl.hotels.com/ho442046/hotel-damiani-st-paul-s-bay-malta/

Z bardzo dość przyzwoitym widokiem na miasto i morze ...

Źródło: http://pl.hotels.com/ho442046/hotel-damiani-st-paul-s-bay-malta/

Same pokoje NIE zostawiają wiele do życzenia. Mieszkaliśmy na ostatnim piętrze, wiec widok był ok, winda też (po wojażach schody nie "wchodziły" w grę), łóżko wygodne, a szafa na ubrania zupełnie nowa. Jak na obrazku...

Źródło: http://pl.hotels.com/ho442046/hotel-damiani-st-paul-s-bay-malta/

W pokoju była też kanapa, stolik z krzesłami i wspomniany wcześniej aneks kuchenny - bardzo dobrze wyposażony, z tego co pamiętam był nawet toster, mikrofalówa i kawiarka.

Ogólnie hotel nastawiony na turystów - bardzo - w sprzedaży mieli dość szeroki asortyment: od wody, przez szczoteczki do zębów, po małe laptopy.... czego chcieć więcej!

"Na kwadracie" (dla niewtajemniczonych: w dzielnicy, w sąsiedztwie, niopodal) był sklepik spożywczy - prowadzony przez młodą muzłumankne, która nie pozwoliła nam kupić batatów, myśląc, że nie wiemy, że to nie banany - i sklepiki z owocami i warzywami. Przy stacji autobusów, do której szło się z 10 minut, market i piekarnia pysznym pieczywem (które to oczywiście obacziliśmy w ostatnim dniu pobytu - dla ścisłości - codziennie stamtąd wyjeżdżaliśmy i wracaliśmy - brawo my!), sklep z Donatami i wiele innych takich, tego typu ... generalnie wszystko co trzeba.

Mając już pewność, że mamy dach nad głową ruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu dobrej restauracji, oraz by przy okazji zwiedzić okolicę.

Trochę nam zeszło zanim znaleźliśmy "wybrankę". Padło na restauracje Paulus, z widokiem na morze ... a ponieważ w witrynie mieli świeże owoce morza, nasz wybór był raczej oczywisty.



Kelnerka okazała się Słowenką, która "mówić trochę po polsku" więc szybko dogadaliśmy w kwestiach techniczno-parmetryczno-ilościowo-rodzajowym. Bardzo dobrze to wszystko wyszło, aura z zachodzącym słońcem była cudowna, a owoce morza - niebo w gębie ... bo wszystko oprócz ostryg, było wyborne!




Oczywiście zjedliśmy wszystko ... ostrygi też, ale do teraz nie wiem dlaczego ludzie je jedzą ... mam nadzieje, że ta wiedza i smak na nie przychodzi z wiekiem :)

Po kolacji zwiedziliśmy okolicę i ... zabłądziliśmy z tej całej aury i romantyzmu. Na szczęście po otrząśnięciu szybko znaleźliśmy drogę do domu ...






Następnego dnia ruszyliśmy na Golden Bay ... ale o tym opowiem innym razem :P

Samo miasteczko Bugibba, bo tam miały miejsce opisane wyżej "przygody", okazało się bardzo fajnym, małym, ale tętniącym życiem miejscem.














Jakby jednak nie patrzeć najfajniejszym elementem okazało się Oceanarium. Wejście do przybytku kosztowało 13 EUR/os., ale rybki były warte każdego centa. Budynek postawiono w 2013 roku, a główną jego część, czyli wnętrze oceanarium, wystylizowano na starą łódź podwodną z wnętrza której, przez okna, można obserwować podwodny morski świat. Efekt jest bardzo fajny. Ciemne zakamarki oświetlają akwaria z rekinami, płaszczkami i rybkami rodem z bajki o nemo. Osobiście nie jestem fanem rybek i innych wodnych stworzeń, ale w takim wydaniu można dać się "porwać".








A nad ich głowami rekiny, płaszczki, ośmiornice ...











Ponieważ zdjęcie nie do końca ... ok ... w ogóle nie oddają idei, wrzucam link do filmu promocyjnego, żebyście mogli zobaczyć cały koncept miejsca: https://www.youtube.com/watch?v=yKdX1CCLsRk

Podsumowując, Bugibba, jako miejsce wypadowe na Malcie, zdecydowanie tak.

M.


Więcej info tutaj:
* Damiani Apartment - Triq il-Hgejjeg, Bugibba - http://pl.hotels.com/ho442046/hotel-damiani-st-paul-s-bay-malta/
* Paulus Restaurane - 49, Bognor street, Bugibba - http://paulusdining.com
* Oceanarium - Malta National Aguarium - http://www.aquarium.com.mt