Czas … definiuje tak wiele w naszym życiu. Jego brak
sprawia, że jesteśmy obojętni na otaczające nas piękno. Biegnąc, na co dzień nie
widzimy nic – dosłownie, przechodzimy obok idąc i myśląc tylko o tym, by szybciej
dojść do celu... Zapraszam na odsłonę nocnej wersji Opawy – małego miasta w
Czechach, którym ciężko się nie zachwycić.
Ze względu na zaległości – brak czasu! – na zdjęciach
pojawi się raczej zimowa aura. Luty pieścił nas bardzo, ale i pokazał, że
zdecydowanie jest zimowym miesiącem. Zaraz po moich „feralnych (tylko i
wyłącznie ze względu na biegnący – czas! ) urodzinach” dane mi było wybrać się
z wizytą do Opawy.
Na początku była droga … długa droga …
i masa ludzi jadących jak typowi niedzielni kierowcy, w ogóle nie zważający na –
czas – i otaczającą ich aurę. Droga ze wschodu na zachód, po
dojechaniu do Rzeszowa, jest bardzo fajna – do Krakowa jedzie się bosko wręcz,
mały ruch i pełny bak dają wiele możliwości. Przed Krakowem robi się gorzej, czas goni wszystkich ludzi, zaczyna się
szarpanie – Kraków Katowice jest przeje***y (współczuję z całego serca mieszkańcom metropolii) nie ma wyboru i jak nie chcesz
jechać prawym pasem z prędkością 100km/h, to zapier****sz lewym 180 km/h – czyli
zg. z przepisami się po prostu nie da! Tak więc panie władzo nie moja wina J Później jest już tylko lepiej, bo po odbiciu
na Czechy autostrada na powrót świeci pustkami. Najgorzej jest po przekroczeniu
granicy … kiedyś u nas był dramat – teraz mamy naprawdę cudowne drogi i jest
gdzie się rozpędzić – po przekroczeniu granicy nie dość, że non stop
ograniczenia to jeszcze nie ma po czym jechać! Za Ostrawą, w stronę Opawy to
już normalne kpiny są… ale dojechałam.
Kolejnym bardzo interesującym mnie punktem wycieczki był
oczywiście Hotel. Padło na Hotel Iberia***. Po zdjęciach w sieci – bez szału, ALE wbrew pozorom wszystko było naprawdę ok.
*Obsługa – kulturowo inna,
generalnie bezproblemowa i do dogadania.
*Jedzenie – mogę mówić tylko o
śniadaniach – spoko; jajecznica na dość dobrym poziomie 7/10, sery 8/10,
słodkie przekąski 8/10; generalnie wybór
nie był za duży, ale to co było było smaczne.
*Pokój – czysty, bardzo duży, z
widokiem na ulicę, dobrze wentylowany, bez zapachów z kuchni, łóżko bardzo
wygodne, łazienka sprzątana codziennie, nawet jeśli nie życzyliśmy sobie sprzątania pokoju.
*Jedyne mankamenty: pokoje na kluczyk – zamiast karty - przy czym drewniana przywieszka do klucza była tak niefrasobliwie duża, że nie dało się jej nosić ze sobą; strasznie wąski
parking. I tutaj zatrzymam się na chwilę – parkowanie autem kombi jest tam dość
wyczynową czynnością, ale dzięki czujnikom da się zrobić wszystko J Niestety jak się źle rozplanuje postój to można rano nie wyjechać :/ Parkowanie i jazda tyłem koniecznie zalecana, tym bardziej, że na parkingu nie da się zawrócić.
* Ogólna ocena hotelu: O DZIWO naprawdę zasłużone
***, w tej klasie polecam, bo miejsce zaskakuje pozytywnie, a dodatkowo po
tygodniu spania tam nie miałam żadnych problemów z kręgosłupem, a za to należy się mega plus!
Z tytułu posiadania dużej ilości czasu przez 5 dni udało mi
się przejść, przebiec i przejechać po głównych arteriach drogowych naprawdę wiele razy. Miasteczko –
bo dla mnie takie właśnie było – do jazdy autem jest zawiłe, tzn. trzeba się
nauczyć jak gdzie jeździć, bo pasy potrafią się nie oczekiwanie kończyć,
zmieniać i zaczynać. Całość jednak nie stanowi większej filozofii i nauka
poszła bardzo szybko. Drogę do pracy opanowałam po jednym razie.
Chodzenie i bieganie też było bardzo przyjemne. Wokół głównego centrum biegnie chodnik, który gdzieniegdzie staje się częścią parkowej sieci uliczek tworząc razem z ciepłym światłem lamp przyjazny klimat. Miasteczko zachowało prawdopodobnie większość starych kamieniczek i budynków, które podczas II wojny światowej nie ucierpiały. Zastanawiam się
jak wiele ludzi docenia piękno tego miejsca. Ja byłam nim wprost oczarowana.
Spokój, cisza i architektura ... Uliczki, po 18 pustoszeją, a ludzie po prostu znikają w domach.
Mimo nocnej aury jest pięknie ...
Naprawdę wiele można zobaczyć unosząc głowę ponad horyzont naszego wzroku … wystarczy zatrzymać się na chwilę … mieć czas na to by zobaczyć, gdzie żyjemy i jakie piękno nas otacza… Czy wy widzicie dokładnie to co Was otacza? Czy potraficie docenić to gdzie żyjecie, czy tylko zachwycacie się miastami, które odwiedzacie mając czas, w ramach wakacji, przy ładnej pogodzie, dobrym humorze ...
Zostawiam Was z tą myślą … Dobrego wieczoru.
eM