„Tylko ona Barcelona!” – powtórzyła raz jeszcze rezydenta z Itaki, odkładając megafon. „Wszyscy z Państwa, którzy wykupili wycieczkę po Barcelonie, proszeni są o podejście do mnie”. No way! – pomyślałam - Jak można tak idiotycznie nazwać wycieczkę? Przecież to jest rozbój w biały dzień! Jednak można, a co więcej można też powtarzać tą nazwę w kółko, bez opamiętania, tak często, że wszyscy mimo chodem zaczynają to mieć w głowie i kończy się na tym, że przez całe swoje październikowe wakacje masz jedno zdanie z głowie - „Tylko ona Barcelona!”
Wakacje w październiku to bardzo popularna sprawa. Jest tanio, słonecznie (na południu Europy) i raczej świeci pustkami. Tym razem, mimo wszelkich wskazań na Grecje, wybór padł na Hiszpanię i wybrzeże Costa Brava. Tygodniowa wycieczka z wylotem z Warszawy, przez biuro Itaka, do **** Hotelu Alhambra, z wyżywieniem 2 posiłkowym kosztowała 1200 PLN/os.
Hotel całkiem w porządku, z dużym basenem, fajnym tarasem z jacuzzi oraz wieczornymi koncertami na żywo. Posiłki w miarę urozmaicone, ale bez większych wariacji, jednak na spokojnie można było spróbować codziennie czegoś innego. Położenie Hotelu … jakieś 80m od plaży, ale jak na moje oko to było trochę więcej J Leżanki płatne, ale plaża publiczna. Walory plaży – bardzo długa, ładna, piaszczysto żwirowa, z dość stromym zejściem do morza.
Miasteczko Santa Susana, w którym stacjonowaliśmy nie posiadało zbyt wiele zalet. Oprócz typowych turystycznych Krupówek, z dużą ilością sklepików i restauracyjek nic więcej ALE był jeden wielki plus tej lokalizacji, a mianowicie odległość o Barcelony. Godzina jazdy pociągiem i można zapomnieć o peryferiach. Linia kolejowa biegnie brzegiem morza, a z okna można podziwiać nie tylko wybrzeże i plaże, ale i przesuwający się horyzont i piękne zachody słońca. Kosz pociągu to około 10 EUR/os./w 2 strony.
Barcelona – tylko ona! Można by wiele pisać, ale jak zawsze wole przekaz wizualny. Dlatego zapraszam …
Przy marinie pojawiło się bardzo ciekawe zjawisko - "koce" ze sprzedawalnymi podarkami ... oczywiście wszystko made in china lub inna afryka ...
"Kocowi kolesie" krążyli także po plaży, sprzedając chusty, napoje, zegarki i wszystko "czego dusza zapragnie". Założę się, że wystarczyłoby słowo i chłopaki skombinowaliby wszelkie nielegalne materiały :)
W tle pomnik Kolumba wskazującego "Nowy Ląd"
La Rambla - z przemiłymi funkcjonariuszami policji, którzy trzymali palec na spuście swoich wielkich kałachów - strach się było bać. Swoją drogą nie wyglądali na zbyt zainteresowanych wyszukiwaniem wśród tłumów ewentualnych zamachowców.
Katedra św. Eulalii
Casa Batllo Gaudiego - oczywiście do środka nie weszliśmy, szczytem ignorancji :) kolejka była dość odpychająca. Przyznam jednak bez bicia, że teraz żałuje!
Sagrada Falmilia Gaudiego - albo jak ktoś woli, Serdżio Familiada!
Manifestaje ... też ładne, kolorowe!
THE END
~
eM